Kiedy śnisz o matce, oznacza to, że spotka Cie jakieś szczęście. Według sennika matka oznacza również, że nie dorosłeś jeszcze do samodzielnego podejmowania decyzji i potrzebujesz kogoś, kto Tobą pokieruje. Sen o matce oznacza także chęć zdobycia jej wiedzy, doświadczenia i życiowej mądrości. Znaczenie snu matka to także
× Newsy Świat Kraj Warszawa Wideo Życie Koronawirus Showbiznes Sport szokujące tragedia morderstwo Polityka Jarosław Kaczyński Andrzej Duda Magdalena Adamowicz Janusz Korwin-Mikke 300 plus 500 plus Gwiazdy Polska Anja Rubik Anna Korcz Anna Lewandowska Anna Przybylska Apoloniusz Tajner Daniel Martyniuk Dawid Kwiatkowski Doda Dominika Tajner Dorota Szelągowska Esmeralda Godlewska Grażyna Torbicka Iwona Pavlović Jarosław Bieniuk Joanna Liszowska Julia Wieniawa Justyna Steczkowska Justyna Żyła Kinga Rusin Krzysztof Piątek Krzysztof Rutkowski Książę Harry książę William księżna Kate Kuba Wojewódzki magda gessler Małgorzata Socha Margaret Marina Łuczenko-Szczęsna Marta Linkiewicz Maryla Rodowicz Michał Wiśniewski Oliwia Bieniuk Piotr Żyła Robert Lewandowski Roksana Węgiel SexMasterka Jeżeli zastanawiasz się – dlaczego nic mi się nie śni ? to mam nadzieję, że rozwiałem wasze wątpliwości co do przyczyny braku snów. Nie masz powodu do zmartwień, jeżeli rano budzisz się z pustą głową. Jest to całkowicie normalne z medycznego punktu widzenia.
Wśród snów, które opisują nasi czytelnicy, te z osobami zmarłymi są zawsze szczególne. Można bowiem takim osobom zadać pytania, a oni odpowiadają w sposób, który… wprawia w zdumienie. Wśród otrzymywanej przez nas korespondencji jest sporo opisów snów, które zawierały spotkanie z osobą zmarłą. (...) Opis poniżej porusza ważną sprawę. Zdarza się bowiem, że osoby zmarłe proszą w snach ludzi, aby nie płakali po ich odejściu. Tak było w tym przypadku: "W 2006 roku zmarł mój ukochany dziadek, z którym byłam bardzo zżyta.. Nigdy mi się nie śnił, do czasu, gdy w tamtym roku miałam duże problemy ze znalezieniem pracy. Którejś nocy miałam dziwny sen.. Pamiętam dokładnie każdy szczegół. Byłam w całkowicie białym otoczeniu i na środku stał mój dziadek.. Taki młody, uśmiechnięty, rozpromieniony. Pamiętam, że w pierwszym momencie przestraszyłam się i zapytałam się go, czy coś się stało. Czy mam się za niego pomodlić. On odpowiedział mi, że wszystko jest w porządku, że jest szczęśliwy i że jest mu bardzo dobrze, a ja mam się nie martwić i wszystko się ułoży, wszystko ma swój cel i że tak miało być (że nie mam pracy). Obudziłam się bardzo wyspana (nie pamiętam, kiedy tak mi się dobrze spało) i z uczuciem takiego ciepła w środku. Nigdy się tak dobrze nie czułam. Po tym śnie całkowicie zmieniłam swoje nastawienie do życia i podejście do pracy, którą zresztą dostałam niecały miesiąc po tych odwiedzinach". Jest jeszcze druga historia od tej samej osoby: "W ostatniej klasie podstawówki nagle zmarł mój kolega z klasy - Bartek. Poczuł sie źle, zapadł w śpiączkę i po tygodniu umarł. Lekarze twierdzili, że był chory na białaczkę, ale on nigdy nie chorował, nawet się nie przeziębiał, dlatego też dla wszystkich był to ogromny szok. Najbardziej przeżyli to oczywiście jego rodzice, a zwłaszcza mama. Sąsiadem mojego zmarłego kolegi był przyjaciel naszej rodziny i opowiadał, że mama tego kolegi strasznie rozpaczała po nim. Płakała, całymi dniami, siedziała na cmentarzu przy grobie... Długo to trwało, myślę, że gdzieś około pół roku i podobno pewnej nocy Bartek przyszedł we śnie do żony naszego przyjaciela i prosił, żeby poszła do jego mamy i powiedziała, że ma nie płakać i nie rozpaczać za nim, bo to mu przeszkadza. Znajoma na następny dzień poszła do mamy tego kolegi i po rozmowie z nią okazało się, że nie tylko do niej przychodził Bartek w nocy. Odwiedzał całą rodzinę z prośbą o to, żeby nie płakać za nim. Podobno gdy jego mama trochę się pozbierała i pogodziła z jego śmiercią, Bartek już nigdy nie pojawił się w nocy...". Zmarli bardzo często "uspokajają żyjących", że w tamtym świecie jest im dobrze i wcale nie tęsknią za tym, aby wrócić. "Dobrych kilka lat temu, w wieku 18 lat w październiku powiesił się mój kolega ze szkoły. Wszyscy to przeżyliśmy, bowiem na co dzień był to chłopak bardzo wesoły i pozytywnie nastawiony do świata. Przynajmniej tak nam się wtedy wydawało... Nieważne. W lutym następnego roku jadąc tramwajem tak po prostu zadałam w myślach pytanie do niego: Jeśli coś jest po drugiej stronie - daj mi znać. Muszę tutaj podkreślić, że zdążyłam do tego czasu pogodzić się jako-tako z jego śmiercią i nie myślałam o nim 24h na dobę. To pytanie zadałam spontanicznie i z pewnym powątpiewaniem, bo nie sądziłam, że otrzymam jakąkolwiek odpowiedź - dlatego też 2 minuty później o nim zapomniałam. Tej samej nocy przyśnił mi się jednak sen. Byłam na jakimś koncercie, było pełno ludzi w dużej sali. Po koncercie stałam w kolejce do szatni. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego zmarłego kolegę. Kolega nie wyglądał jednak jak reszta ludzi. A wyglądał, jakby go ktoś narysował na białej kartce papieru i z niej wyciął. Inni ludzie go nie widzieli i zajmowali się swoimi sprawami. Zaczęłam płakać. On na to, bym nie płakała, by nikt za nim nie płakał, bo tam mu jest wspaniale. Na koniec przytuliłam się do niego i powiedziałam, że go kocham. Odpowiedział, że również mnie kocha, kocha nas wszystkich i żeby im to przekazać. Na tym sen się zakończył, bo obudziłam się ze łzami w oczach - taki był realistyczny i nasycony emocjami. Po tym śnie już nigdy więcej nie uroniłam po nim łzy. Bo po co, skoro jasno powiedział, że jest mu tam lepiej niż "za życia"? Drugie wydarzenie (a raczej kilka, ale opiszę jedno dla przykładu) miało miejsce po śmierci mojej ukochanej Babci 3 lata temu. Nauczona poprzednim snem z moim kolegą, zadałam jej pytanie związane z sypaniem się wtedy mojego aktualnego związku: Czy jest się w ogóle sens tym przejmować?. I znowu tej samej nocy przyśniła mi się Babcia. Siedziała w swoim ulubionym fotelu, była taka, jaką ją zapamiętałam (czyli osoba starsza), ale nie była przytłoczona chorobą, jak przez ostatnie 2 lata swojego życia. Powiedziała tylko śmiejąc się: Nie ma się co tym przejmować, i tak się rozejdziecie cokolwiek byś nie robiła. To głupi problem. Walczyłam o ten związek do końca, jednak tak jak powiedziała Babcia - skończył się niedługo potem i rzeczywiście nic nie mogłam zrobić, bo jak się okazało ex-partner nie kochał mnie od dłuższego czasu. Zadałam Babci jeszcze kilka pytań od tego czasu i zawsze tej samej nocy otrzymywałam odpowiedź. I jeszcze trzecia historia. Gdy miałam 12 lat zmarła ciocia mojego ojca. Mój ojciec był z nią związany bardziej niż ze swoją matką, za to moja matka jej za bardzo nie lubiła (przez dawną zazdrość, mój ojciec kiedyś poświęcał według mojej matki więcej uwagi swojej cioci niż jej). Widziały się raz na rok (Święta) na ok. 2 godziny, dystans na zawsze pozostał, bo moja matka jest dosyć upartą osobą i ciocia nigdy nie mogła jej do siebie przekonać, chociaż próbowała. Ale wracając do historii właściwej. Ciocia nie zmarła nagle, leżała przez pewien czas w szpitalu i z racji swojego mocno zaawansowanego wieku (prawie 90 lat) brano pod uwagę, że operacji raczej nie uda jej się przeżyć. I tak się stało. Grób był dawno przygotowany (bo rodzinny), ale z jakiegoś powodu, którego dzisiaj nie pamiętam, zwlekano z jej pogrzebem aż 3 tygodnie. Po mniej więcej tygodniu od jej śmierci mojej matce zaczęły regularnie śnić się niepojące sny. Na początku ciocia pojawiała się i prosiła tylko, by ją pochowano, pytała, dlaczego z tym zwlekamy. Z biegiem czasu jednak sny robiły się coraz bardziej uciążliwe i wściekłe. Ostatni sen, jaki przyśnił się mojej matce przedstawiał wielką, huczną imprezę, wszyscy pili i się bawili. Pośrodku tego wszystkiego leżała w trumnie moja ciocia. Zupełnie nikt się nią nie przejmował. Nagle ciocia wstała z trumny, podeszła do mojej matki i zaczęła się momentalnie rozkładać (gnijąca twarz, lejące się zewsząd płyny, w końcu wypadające wnętrzności) i mówić, by ją pochowano. Ten sen tak zszokował moją stojącą mocno na ziemi matkę, że opowiedziała o wszystkim mojemu ojcu, który wreszcie przełamał się, by zacząć działać. Po kilku dniach ciocię pochowano i już nigdy się nikomu nie przyśniła. Pragnę dodać, że moja matka z racji zupełnego braku przywiązania do cioci nie odczuwała z powodu jej śmierci strasznego smutku i nie przywiązywała wagi do szybkiego, pięknego pogrzebu (zresztą i dzisiaj potrafi powiedzieć, że nadal ma do cioci straszny żal o to, o czym pisałam na wstępie i potrafi wręcz pluć jadem). Mnie tylko zastanawia fakt, dlaczego przychodziła do niej, do osoby, która jej nie lubiła, zamiast do mojego ojca, który modlił się o jakikolwiek kontakt z jej strony całymi godzinami?". Kolejna historia wygląda następująco: "Nie wiem, na ile będzie to interesujące dla Was, ale też miałam wizytę z zaświatów. Pewnej bardzo ciężkiej dla mnie nocy (okropny ból świadczący o początku przewlekłej choroby, dostępne bez recepty środki przeciwbólowe przestały działać) przyszli po mnie we śnie, aby mnie zabrać ze sobą moi przyjaciele, którzy zdążyli już umrzeć. Wówczas stwierdziłam, że nie jestem gotowa na śmierć, bo co z moją rodziną i moimi zwierzakami, a ból na pewno złagodzą w szpitalu. Przyjaciele z zaświatów, po dłuższej rozmowie, pozwolili mi pozostać, ale poinformowali mnie, że przyjdą po mnie za jakiś czas i wtedy nie będzie odwołania, a decyzja o pozostaniu będzie mnie prześladowała i będę jej żałowała przez długi czas. I kolejna historia opisana w e-mailu przysłanym do FN: "(...) Gdy zmarł mój Dziadek ze strony Mamy, miałam ok. 6 lat. Kilkanaście razy spotykałam Go w snach, choć minęło już lat 30. Liczę, że będzie to trwało nadal. Przychodzi ot, tak, aby się zobaczyć albo udzielić rady, czy też mnie pocieszyć. Ok. 10 lat temu zmarł mój Wujek (Syn Dziadka). Jego żona bardzo rozpaczała, była na Niego wściekła, że Ją zostawił tak wcześnie. Wujek mi się przyśnił. Opowiedziałam Mu o Cioci, prosząc jednocześnie, aby dał Jej jakiś znak (jeśli dobrze pamiętam, poprosiłam dlatego, że Ciocia tego chciała). Pamiętam, że zadałam Wujkowi wszystkie możliwe pytania nt. tego, co dzieje się z nami po śmierci. Odpowiedział na wszystkie, ale ... pamiętam tylko jedno moje pytanie i jedną odpowiedź Wujka. - To jak mam żyć? - Żyj tak, jak żyjesz, a wszystko będzie dobrze. Uśmiechnął się do mnie i ... obudziłam się. Po jakimś czasie, na jednym z rodzinnych spotkań Ciocia wzięła mnie na bok i powiedziała: Ania, coś Ci powiem, bo tylko ty mi w to uwierzysz. Wujek mnie odwiedził! Nie był sam, był chyba z Dziadkiem. Przysypiałam przed telewizorem i w pewnym momencie stanęli obaj w drzwiach pokoju... Na moje oko tamta chwila była dla Cioci przełomem. Pogodziła się ze śmiercią Wujka. Ok. 7 lat temu przyszła kolej na następnego członka mojej rodziny. Nie trudno się domyślić, że była to moja Babcia, Mama mojej Mamy. Przez lat 20 tęskniła za Dziadkiem. Trzy lata za zmarłym (choć dorosłym) dzieckiem. Odeszła. Gdy Ją ostatni raz widziałam, otoczona była nadchodzącą śmiercią. Zrozumiałam to dopiero po pewnym czasie. Lamentowałam po Jej stracie, bardzo. Cierpiałam i tęskniłam. Przyśniła mi się wiele wiele razy w minionych latach, nie będę więc wchodzić w szczegóły. Powiedziała mi kiedyś: Ania, zatrzymałaś mnie swoim lamentem. Musiałam wrócić. Byłam już taka młoda, a teraz znów jestem stara. Próbowałam Babcię przekonać, że może odejść w każdej chwili, że nie musi się nami przejmować, itd. (...) Moje namowy, aby Babcia odeszła tam, skąd Ją zawróciłam, poskutkowały tym, że w jednym ze snów usłyszałam, że jak nie chcę się z Nią widywać, to Ona nie przyjdzie. Dziwnie to brzmi, takie babskie przekomarzanie. Z czasem otoczenie, i sama Babcia w snach, ulegały zmianie. Babcia młodniała. Otoczenie we śnie rozjaśniało się... Pewnej nocy śniłam, że Babcia szykuje się na przyjęcie gości. Piekła ciasto. Rozmawiałyśmy długo, choć miałam trudności z utrzymaniem pełnej świadomości w tamtym stanie. Odważyłam się jednak wreszcie zapytać Babci, kto będzie następny. Chyba czekała na to pytanie, może sama mnie na nie naprowadziła? Nie powiedziała nic, ale pokazała. Zobaczyłam tablicę nagrobną z czarnego kamienia ze złotym napisem - imieniem i nazwiskiem mojej Mamy. Minęło kilka dni, może tydzień. Przyśniło mi się że odbieram telefon. W telefonie głos mojego Taty. Ania, Mama nie żyje i sygnał przerwanego połączenia. Rozmawiałam z Mamą. Nie mówiąc o szczegółach prosiłam Idź do lekarza, niech Cię przebada. Pamiętam, że o śmierci też rozmawiałyśmy. Powiedziałam że chcę i nie boję się wizyt osób nieżyjących. Mama do lekarza nie poszła. W tym okresie Mama mojego narzeczonego powiedziała mi, że chyba będzie umierała (wiele wiele lat życia ma już za sobą), bo znowu słyszała pukanie do drzwi, i znów pojawiają się u Niej głuche telefony (Jej systematyczne oznaki śmierci nadchodzącej w rodzinie). Powiedziałam Jej tylko, że to nie o Nią chodzi. Minęły ok. trzy tygodnie. Przyśniła mi się Mama. W jasnej poświacie, której źródło było gdzieś za Nią. Stała w drzwiach naszej sypialni. Była młodsza, elegancko ubrana i bardzo radosna. Nie była sama. Nie wiem, a może nie pamiętam, co powiedziała. Ze snu wybił mnie dzwoniący telefon. Była ok. 6:30. Ania, Mama nie żyje. I... sygnał przerwanego połączenia. To był Tata. W jednym ze snów Mama prosiła, aby bardzo dbać o Tatę. Prośbę Mamy przekazałam rodzeństwu i przedstawiłam Tacie. Po jakimś czasie Tata miał wypadek, doszczętnie rozbił samochód. Wszyscy dziwili się, z Nim na czele, jak to możliwe, że wyszedł z tego cało. W jednym ze snów oczywiście opowiedziałam o tym Mamie. Tylko się uśmiechała. Jeden z ciekawych snów miałam też z udziałem zmarłego Kolegi. Nie byliśmy ze sobą zbyt blisko. Ot, Kolega z którym czasem zamieniło się kilka zdań. Tuż przed swoją śmiercią oświadczył przy okazji spotkania na ulicy: Jak wrócę (właśnie szykował się do podróży) to musimy się wreszcie umówić. Nie udało się jednak za życia. We śnie (kilka lat po Jego śmierci) poprosił mnie, abym powiedziała Jego Mamie, że u Niego jest wszystko w porządku. Prosił, aby się o Niego nie martwiła i pozdrowił Ją gorąco. Od pobudki do chwili wejścia do pracy zastanawiałam się: powiedzieć, nie powiedzieć... Zdecydowałam się. Wiedziałam, że Ona przyjdzie. Zjawiła się tuż po 7 rano. Powiedziałam. Choć zalała się łzami, to miałam wrażenie, że się ucieszyła. Dzięki Dziadkowi, Babci, Wujkowi, Mamie i innym, mogę oświadczyć, że nie boję się śmierci. Mam nadzieję, że będę mogła jeszcze kogoś tym zarazić". Kolejna historia związana ze snem z udziałem osoby zmarłej zawiera element, który… wyklucza przypadek. We śnie pojawia się bowiem imię osoby zmarłej, które potem okazuje się możliwe do weryfikacji. "(...) Mam 7-letniego brata. Kiedy miał jakieś 3-4 lata, spał u mojej babci. Babcia opowiadała, że nie rzucał się na łóżku i nie robił nic, po czym można było wywnioskować, iż śnią mu się koszmary. Jakoś w porze obiadu brat nagle oznajmił nam, że był dzisiaj u niego dziadek. Pomyśleliśmy z babcią, że śnił mu się dziadek od strony naszej mamy, ale byliśmy w błędzie, ponieważ brat powiedział mniej więcej coś takiego: A wiecie dzisiaj był u mnie dziadek i z nim rozmawiałem, ale nie ten dziadek Leszek tylko ten drugi, Romek. W tej chwili z babcią się zdziwiliśmy, i to bardzo. Zapytałem babcię, czy ta opowiadała mu o Romku, ale ona kategorycznie zaprzeczyła. Mój brat nie ma prawa pamiętać Romka, ponieważ ja sam go ledwo pamiętam. Zmarł, kiedy miałem 7 lat, a aktualnie mam 19. Zapytałem brata, o czym rozmawiali, ale stwierdził, że nie pamięta. Gdy zapytałem, jak wyglądał Rome,k to powiedział: A taki gruby. I zgadza się, ponieważ Romek był człowiekiem przy tuszy. Niedawno postanowiłem brata zapytać o tą sytuację jeszcze raz, ale nic nie pamięta z tego, nawet nie poznaje Romka na zdjęciach. Romek był drugim mężem mojej babci i podobno był o nią bardzo zazdrosny. Rozmawiałem niedawno z babcią o tym przypadku mojego brata i powiedziała mi, że ja sam miałem coś podobnego, zaraz po tym, jak on zmarł. Nie pamiętam tego zdarzenia, ale babcia opowiadała, że obudziłem się z krzykiem oraz płaczem i mówiłem, że Romek do mnie przyszedł. Z takich dziwnych zjawisk pamiętam tylko, że gdzieś rok bądź dwa lata po jego śmierci, gdy spałem u babci w weekendy słyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju. Próg od pokoju lubi sobie poskrzypieć, tak samo reszta podłogi. Słyszałem właśnie skrzypienie, które charakteryzuje ludzki krok. Tamtej nocy naoglądałem się różnych horrorów, więc pomyślałem, że po prostu mam tzw. schizy. Odbiegłem od tej myśli, kiedy zaczęło się to regularnie, co tydzień, powtarzać. Pomyślałem wtedy, że Romek mnie nawiedza. Z czasem się do tego przyzwyczaiłem. Całość powtarzała się jakieś pół roku. Po tym, jak już przestałem zwracać na to uwagę, wszystko ucichło. Do dzisiaj jest spokój. Pytałem babcię, jak to było z jego śmiercią. Opowiedziała mi, że dostał zawału w domu, właśnie na tym fotelu, co skrzypiał. Jego kolega akurat przyszedł, bo byli gdzieś umówieni i zobaczył go w takim stanie. Zadzwonił po karetkę, lecz Romek zmarł w szpitalu po jakimś czasie. Ktoś po jego śmierci powiedział babci, że powinna wezwać egzorcystę, aby wypędził jego ducha z domu, ponieważ on będzie do niego wracał. Babcia w to nie uwierzyła, ale mówi, że sama miała nie raz dziwne sytuację związane z nim, dość często jej się śnił. Ale, jak pisałem wyżej, wszystko się uspokoiło jakieś 10 lat temu. Spokój był, dopóki nie przyśnił się on mojemu bratu. Ja powiem szczerze, że się wtedy przestraszyłem, ale od czasu jego snu nic dziwnego się nie wydarzyło. Zatem czy jest to możliwe, aby duch Romka nadal był w domu albo chociaż odwiedzał go?". (...) Wiele osób śmieje się ze snów, nie przywiązując do nich wagi. Ot, - fantazja senna, majaki, różne wymysły podświadomości w trakcie tego niezwykłego stanu, jakim niewątpliwie jest sen. Tak mówią ludzie, którzy przeważnie nie mieli do czynienia z żadnym naprawdę istotnym snem, który by nimi wstrząsnął na tyle, aby traktować go jako rodzaj kontaktu z czymś niezbadanym i zagadkowym. Zupełnie inaczej jest z ludźmi, którzy mają zdolności mediumiczne, jak jasnowidze. Dla nich sen z udziałem zmarłej osoby jest absolutnie nieprzypadkowym sposobem komunikacji z innym światem. W Archiwum FN są historie opowiedziane przez jasnowidza, który w czasie snu spotkał się z nieznaną wcześniej kobietą. We śnie podała mu swoje imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, a także okoliczności swojej śmierci. Precyzyjnie i dokładnie. Jasnowidz był tak wstrząśnięty snem, że na drugi dzień skontaktował się z policją. Okazało się, że podane przez niego dane dokładnie odpowiadają... sprawie związanej z tajemniczym zaginięciem dziewczyny sprzed kilku lat. Dzięki wskazówkom danym przez jasnowidza błyskawicznie ujęto mordercę. Po zakończeniu procesu jasnowidz miał ponownie sen, w którym odwiedziła go ta sama dziewczyna. Tym razem podziękowała mu za pomoc i odeszła w kierunku światła.
Sennik: babcia. Zazwyczaj sen o babci interpretuje się pozytywnie.To uosobienie dobroci i odpowiedzialności, stąd też jej widok we śnie czasami można odczytywać jako potrzebę wsparcia i poczucia bezpieczeństwa w realnym życiu. Sen o babci może pojawić się w momentach, kiedy czujemy się zagubieni, potrzebujemy dobrej rad i kogoś
napisał/a: ~flower 2009-12-16 10:32 Hej. Słuchaj, ja jestem w związku od prawie 3 lat... A ciągle śni mi się mój pierwszy chłopak, z którym byłam ....6 lat temu :|. Te sny są super- nie ma co kłamać. Nie wiem sama, czy je lubię, czy nie, ale często po nich też myślę o moim pierwszym... Często mam chęć się do niego odezwać- ale powiedz mi po co? Mój też okazał się niezłym gnojkiem.... Po co znów to powtarzać? Teraz jestem w związku. Jestem szczęśliwa i staram się zapominać o tamtym ( chyba mizernie bo 6 lat to kupa czasu;)). Wiem jedno, na pewno nie poświęciłabym mojego obecnego związku, żeby wrócić do tamtego chłopaka. Teraz jestem z kimś kto mnie szanuje, świata poza mną nie widzi i kocha najmocniej. Więc po co to marnować dla kogoś, z kim i tak prędzej czy później się rozejdę. A z tego co piszesz jak wróciłaś do Piotrka to na ile? na 2 tygodnie. Po co się męczyć? Skreśl go ze swojego życia...
Jeśli widziałeś we śnie, że twoja zmarła babcia uśmiecha się do ciebie, to bardzo dobry znak. Ten sen wskazuje, że szczęście będzie Ci sprzyjać. Możliwe, że poznasz nowych ludzi i będziesz miał z nimi doskonałą komunikację. Jeśli nie masz partnera, ten sen oznacza, że spotkasz kogoś bardzo ważnego w swoim życiu.
Pewnie wielokrotnie zastanawiałeś lub zastanawiałaś się dlaczego przesypiasz całą noc, a mimo to nie pamiętasz żadnego ze swoich snów? Zupełnie jakby nic ci się nie wstępie pragnę zaznaczyć, że jeżeli jesteś osobą niebinarną, proszę nie czuj się urażona stosowaniem formy żeńskiej lub męskiej. Dziękuję i zapraszam do czytania. Zapewne życie zmusiło cię do uczestniczenia w dość niekomfortowej rozmowie ze znajomymi o tym co się komu śniło ostatniej nocy. Zapewne ich sny były barwne, lub bezbarwne, pełne zwariowanej fabuły, a może komuś przytrafił się świadomy sen. Na temat tego ostatniego poświęcę dłuższego bloga, a może rozbije ten temat na klika oddzielnych blogów, co by nikt nie usnął podczas czytania. Odpowiedź jest prosta, a za razem skomplikowana. Prostota polega na tym, że jesteś w błędzie. U większości z nas występuje faza REM, a to podczas tej fazy jest wzmożona aktywność senna. Oczywiście nie oznacza to, że tylko podczas fazy REM występują sny. Badania udowodniły, że w fazie NREM również śnimy. Na czym polega różnica?W skrócie, podczas fazy REM sny są bardziej świadome i intensywne. Charakterystyka każdej z faz również pojawi się na blogu. Dlaczego o tym wspominam? Istnieje sposób na zapamiętanie snu wykorzystując cykliczność faz snu. Kiedy się obudzić, żeby pamiętać swój sen?Pobudka podczas fazy NREM, czyli snu głębokiego często graniczy z cudem, a jeżeli się to uda, to jesteśmy wyczerpani i otumanieni. Istenieje klika sposobów na wybudzenie z tej fazy. Z czego jedna jest bardzo drastyczna i tylko kompletny wariat by to stosował. Ta metoda nazywa się głośnym, nerwowym budzikiem. Zapewne cię to zdziwiło, ale tak, to przez budzik nie pamiętasz swoich snów i wstajesz zmęczony/a. Niestety nie wystarczy, że zmienisz dźwięk budzika. Musisz poznać cykle snu. Cykle snu. W skrócie. Cykl snu polega na upływie wszystkich faz snu. Tak wiem, że to duże uproszczenie, ale zrozumiałe. Faza NREM trwa średnio 90 minut, faza REM 15- 30 minut. Żeby pamiętać swój sen i jednocześnie wstać wypoczętym powinniśmy budzić się podczas fazy REM. Działa to w bardzo prosty sposób. Wyrwani ze snu jesteśmy w stanie go zapamiętać. To ile mam spać? Mówi się, że idealny czas snu jest wielokrotnością 90 minut ( Moim zdaniem tak nie jest. Do tego trzeba doliczyć czas na zaśnięcie, czyli czas na pierwsze fazy snu. Do tych 90 minut dodałbym 15 min zasypiania. Jeżeli wiesz, że zasypiasz dłużej, dodaj więcej, jednak ważne żebyś nie odejmował. Nawet jeżeli usypiasz jeszcze zanim położysz głowę na poduszce. Mimo szybkiego zaśnięcia i tak nie wpadasz od razu do fazy NREM. Do tego dodałbym kolejne 10 minut. Faza REM trwa średnio od 15 do 30 minut. Reasumując 10 minut wsytarczy, żeby zapamiętać chociaż część snu. Po zsumowaniu wychodzi średnio 115 minut (około 2h) Czy mam spać Broń Boże od takiego myślenia. I od razu wybij sobie z głowy wszystkie nauki ludzi mówiących, że w wojsku to śpią 4h i im starcza. Według teorii powinieneś spać 6h, 9h, Najbrdziej polecane jest oraz 9h. Jednak jeżeli budzisz się wyspany po 6h, a zmęczony po to starczy Ci 6h. Jeżeli weźmiesz pod uwagę mój sposób 2h to obliczenie jest banalnie proste. 6h, 8h, 10h. Ja na przykład śpię 8h. Skąd mam wiedzieć ile potrzebuje snu? Wybierz jakieś dwa wolne dni. Najlepiej jak będzie to długi weekend. W piątek i sobotę idź spać w momencie w któym poczujesz się śpiący/a i wstań bez żadnego budzika. Wtedy zobaczysz ile naturalnie potrzebujesz snu. Ważne jest to, aby to robić dwa dni, ponieważ w piątek będziesz zmęczony/a po pracy. Niezalecam robić tego w weekend, ponieważ jeżeli poświęcisz na to sobotę i załużmy, że pójdziesz spać o 3 lub 4 rano, a obudzisz się o 13 lub 14 w niedzielę, to ciężko Ci będzie iść spać na tyle wcześnie, żeby wstać w poniedziałek do pracy. Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, udostępnij go znajomym i pomóż im lepiej spać. Zapraszam również na Facebooka "Wyspany"Instagram "Wyspany_bloger"
Gość Niela19. Nie ma sie czego bac, poniewaz to jest swiadomy sen, poczytaj sobie o tym. Nie kazdy tak ma ,ze sni i ma wrazenie jak by kontrolował swój sen. Musisz miec duzą metafizycznosc
Odpowiedzi Czlowiek jednej nocy ma do 5 snow , ty ich po prostu nie pamietasz , ale jesli chcesz je pamietac jest na to proste cwiczenie , przed snem powtarzaj sobie "bede pamietala sny" tak z 20 razy i tyle xd no bo pewnie za mało śpisz.. sama napisałaś, że tylko 5/6 h to jest stanowczo za mało.. a zresztą może coś ci się śnic, tylko tego nie pamiętasz ;) blocked odpowiedział(a) o 00:00 wiesz co może być tak , że coś ci sieśni tylko jak wstajesz rano zapominasz co . ja tak mam jak patrze odrazu jak sie przebudze w okno to bardzo prostekażde nocy człowiekowi śni sie ok 5 snów, ale skoro śpisz tylko 5 h to jesteś tak zmęczona ze ich nie pamiętasz blocked odpowiedział(a) o 00:02 Czytałem gdzieś, że co noc śni nam się po kilka snów, niestety problem jest w tym, że nie zapamiętujemy ich. Ty ich nie pamiętasz a jak 1 pamiętasz to jak spojżysz w okno to znowu zapomnisz! Mari9908 odpowiedział(a) o 00:11 Ja mam tak jak o czymś myślę w dzień to później mi się to śni. Może mało myślisz o marzeniach i stanowczo za mało śpisz. Jak ja śpię 8 godzin to mi się coś śni ale ledwie pamiętam może właśnie zapominasz. Ponoć każdemu człowiekowi zawsze się coś śni. to kwestia tego, że może zapomniałaś o tym śnie. I uwierz mi, że nie łatwo jest się nad tym zastanawiałam, bo wszystkie sny pozostawały w zwykle tak mam, że gdy kiedy z kimś o czymś rozmawiam, lub sama o czymś rozmyślam, uświadamiam sobie o czym śniłam. I to też jest dziwne, bo wtedy ukazuje mi się takie odzwierciedlenie moich snów... Ja mam dokładnie tak samo jak Ty, też chodzę późno spać i też wydaje mi się, że nic mi się nie śni, ale tak na prawdę co dziennie miewamy sny, ale nie zawsze to pamiętamy ;) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Myśli krążą nam wokół pracy i powodują stres z nią związany. Jesteśmy nadwrażliwi, płaczliwi. Pogarsza się koncentracja, zdarza się, że stajemy się zapominalscy. Unikamy współpracowników, a w sferze prywatnej odsuwamy się od bliskich. Jesteśmy drażliwi, bardzo łatwo jest wyprowadzić nas z równowagi.

. 60 248 464 200 71 17 342 165

dlaczego nie sni mi sie mama